by je przymknąć na kłamstwo
mam za małe dłonie
by w nich nosić dmuchawce słów
mam za dużą głowę
na uniki triki bajery afery
zbyt wiele mam życia
by nie biec pod wiatr
za dużo mam szans
by nie patrzeć w dal
by je przymknąć na kłamstwo
mam za małe dłonie
by w nich nosić dmuchawce słów
mam za dużą głowę
na uniki triki bajery afery
zbyt wiele mam życia
by nie biec pod wiatr
za dużo mam szans
by nie patrzeć w dal
znam się na życiu
w kratkę
znam się na sobie
jak na antylopach
cyklopach
poznam się na brakach
na pustkach
na pojedynkach
ukulam sobie ciebie
z ciasta
zrobię ci dziurkę
I bede ja zalewać czułością
wyleje nam się deszcz za kołnierz
a ja powiem ze to płacze niebo
pod orzechem
na prawo od uli
gdy spojrzysz na zachód
palę się tam
jesiennym słońcem
rozkwitam piwonią
w czerwcowy poranek
mrugam wisienką
smutnym wiatrem
na werandzie
huśtam hamak
siedzę na brzozie
zostawiam swój zapach
pomiędzy balami
zjadam po kawałku
ściany i dach
chroboczę nad uchem
gdy odchodzę
umierają pszczoły
przychodzą myszy
zabieram dzięcioła
lecę z sikorką
gram deszczem o dach
siedzę na wielkiej niedźwiedzicy
kołysze na księżyca rogalu
zawiewam śnieg pod same drzwi
pakuje aromat łąki
wywożę kumulusy
zabieram też psa
więcej grzechów nie pamietam
zostawiłeś mnie
z muzyką w żyłach
z logiką w uszach
z iskierką w oku
z nadwrażliwą skórą
z problemami szaleńców
za książkowym regałem
z domysłami
za kurtyną braku
z genem słabości
z rozbabraną szyszynką
za drzwiami nigdy
w pokoju z kiedyś
bez korzeni
a tu burza
w niedźwiedziej skórze
głodny
wrażeń oklasków
głodny
wrzasków blasku
nie napędza
ma w ranach
kur upodobanie
ma się nieźle na zabawie
zabaw się na zaś
nazabawiaj się na jutro
a ty kuro weź
się w pióro
słabość swoją zgaś
kuro oddaj co się da
duszę serca dwa
mówi nie
niemiłość
bez wyrzutu
się zajmuje sobą
niemiłość
w rozproszeniu
mówi jeszcze trochę
niemiłość
ma pełne ręce
obowiązków
miłość
jest teraz
od jutra będzie nie