ja się nie dzielę dziś sobą
ani nie jutro
ja źrenice chowam
w kieszenie powiek
w powiewie codzienności
aromat romatyczny
głęboko wciągam nosem
do płuc gdzieś około serca
w pół do zimy
tęsknię za jesienią
wwiercam się w błękit nieba
jak suchy goździk w pomarańczę
gości się słodki smak
a język puchnie od słodyczy
a umysł traci rozum
a rozum odchodzi od zmysłów
zmysły osierocone
desperacko błagają
o czuły uścisk
matki głupich dzieci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz