radość wisiała na sośnie
powiesil ją tam sam wiatr
dałam jej szansę około jesieni
została ozdobą parapetową
spokój zaczaił się
w szaleńczej ucieczce przed sarną
i kota przed leśnym psem
dotarliśmy do domu
pewność siebie narosła
pod płaszczem potężnych dębów
mogę wszystko
gdy księżyc oświetla puchową drogę
szczęście płonie
w lodowej dłoni
w niemym słowie
dotyku z oddali
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz