marzenia zakopałam
pod orzechem
na prawo od uli
gdy spojrzysz na zachód
palę się tam
jesiennym słońcem
rozkwitam piwonią
w czerwcowy poranek
mrugam wisienką
smutnym wiatrem
na werandzie
huśtam hamak
siedzę na brzozie
zostawiam swój zapach
pomiędzy balami
zjadam po kawałku
ściany i dach
chroboczę nad uchem
gdy odchodzę
umierają pszczoły
przychodzą myszy
zabieram dzięcioła
lecę z sikorką
gram deszczem o dach
siedzę na wielkiej niedźwiedzicy
kołysze na księżyca rogalu
zawiewam śnieg pod same drzwi
pakuje aromat łąki
wywożę kumulusy
zabieram też psa
więcej grzechów nie pamietam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz